
Trwające od października dochodzenie w sprawie serii morderstw wokół Nithal — i, jak się okazało, także na północy krainy — w końcu doprowadziło do ujęcia sprawców. Jednakże wcześniejszy brak motywu oraz złożoność śledztwa okazały się mieć powód, którego nikt nie brał nawet pod uwagę.
Zarys wcześniejszych wydarzeń
Początki postępowania opisano szczegółowo w Nocnym Gońcu №35 z 28 lutego 1333 roku. Całość miała swój początek w Knajpie pod Czarnym Tulipanem, w której Straż Miejska Nithal interweniowała na wezwanie do bójki. Zaangażowani w nią mężczyźni omdleli nagle, a jeden z nich przestał oddychać. Ze względu na charakter sprawy (domniemane użycie zaawansowanej magii) wezwano funkcjonariuszy Nocturnus Oris Custodia. Ustalili oni, że posłużono się wówczas silną, dwuskładnikową trucizną, którą wprowadzano do ciała przy użyciu narzędzia kłującego. Podczas przeprowadzania sekcji zwłok pierwszej ofiary, mimo silnej straży wokół szpitala, doszło do kolejnego, właściwie identycznego morderstwa.
Wkrótce po tym miejsce miała kolejna zbrodnia, w której zginęła kobieta w stroju błazna, a niedługo po tym próbowano zgładzić jeszcze kolejną ofiarę. Podejmowane przez N.O.C. działania pozwoliły interweniować na czas, wobec czego poszkodowaną ocalono i pilnie przesłuchano. W ten sposób funkcjonariusze Nithal otrzymali informacje o „Lewej Sprawiedliwości” — trupie cyrkowej powiązanej z morderstwami w niejasny wówczas sposób. Mimo powyższego stan kobiety gwałtownie pogorszył się w szpitalu, a w jej uchu odnaleziono ukrytą igłę z trucizną. Zdarzeniu temu towarzyszyło zniknięcie strażnika, zaś sprawę skomplikowała dodatkowo szerząca się w budynku choroba o nieznanym pochodzeniu.
Pozostawiając sprawy wdrożenia procedur kwarantanny w rękach pozostałych rodzajów sił zbrojnych oraz lekarzy, funkcjonariusze N.O.C. kontynuowali dochodzenie. Ustalili miejsce przebywania członków „Lewej Sprawiedliwości”, by następnie ich zatrzymać i przesłuchać. Uzyskane informacje oraz przejęte materiały dowodowe pozwoliły na dalsze badanie sprawy.
Przełomowe odkrycie w dochodzeniu
W toku badań zaklętych przedmiotów niespodziewanie teleportowany został Kiazelan — mag poznania pracujący dla Zjednoczonych Sił Zbrojnych Nithal. Wezwani na miejsce Nocarze niezwłocznie ustalili sposób dostania się do porwanego i wyruszyli z zamiarem odbicia go. Na miejscu zastali wiele pułapek, a także związanego mężczyznę, pozbawionego jednak w większości ubrań. Te zabrał bowiem polimorf, który zbiegł z miejsca zdarzenia. Funkcjonariusze N.O.C. ocalili maga, choć ranny został wówczas gen. Dragonius. Kpr. Midaven podjęła jednak pościg wraz z Kiazelanem, który w mrozie i bez części odzienia starał się wytropić zmiennokształtnego. Ten jednak ponownie posłużył się w szczegółowo zaplanowany sposób bronią chemiczną, wtedy raz jeszcze unikając zatrzymania. Co więcej, metoda działania sprawcy rzuciła nowe światło na poprzednie wydarzenia.
Śmierć żołnierza Nithal i kolejne anomalie
Postępy w śledztwie zwolniły, ponieważ sami sprawcy zaniechali swej działalności. Nie odnotowano żadnych incydentów związanych z trupą cyrkową. A ponieważ wciąż było więcej pytań niż odpowiedzi, to N.O.C. wykorzystała ten czas na badania alchemiczne. Ustalono między innymi skuteczny rozcieńczalnik dla używanych toksyn, który po nasączeniu nim choćby chusty pozwoliłby oddychać przez nią nawet w chmurze trującej substancji.
Impas przełamał incydent w cytadeli. Jeden z żołnierzy wręczył kpr. Midaven list o charakterystycznym, wiśniowym zapachu, a następnie udał się wgłąb zabudowań wojskowych. W biurze oficerskim funkcjonariusz N.O.C. odnalazła drugą notę, zaadresowaną do gen. Dragoniusa, pachnącą cytrusami. Podejrzewając obecność polimorfa, zaalarmowani żołnierze Zjednoczonych Sił Zbrojnych odnaleźli rzeczonego strażnika na najwyższym piętrze cytadeli. Domysły zdawały się nie potwierdzać, gdyż brakowało śladów osób trzecich, a sam mężczyzna popełnił samobójstwo przez podcięcie sobie żył. Wówczas odnotowano jeszcze jedną anomalię — jeden z butów ofiary samodzielnie poruszał się i zbiegł z miejsca zdarzenia, choć nie wykryto w tym magicznej iluzji lub innego działania czarów.
Poszerzenie śledztwa na północ krainy
Nocarzom udało się także ustalić, że śledztwo dotychczas prowadzone wyłącznie na terenach jurysdykcji Nithal miało swoje wątki na północy krainy. Miało tam dojść do wielu kradzieży dokonanych przez zmiennokształtnego sprawcę, a ponadto w rzece Yss odnaleziono zwłoki dziewczynki. Charakterystyczny był symbol na jej ramieniu: prostokąt, w który wpisano „krzew”. Podejrzewając, że był to znak występujący w nihońskim mahjongu (a ta gra była jednym z wątków w śledztwie), funkcjonariusze N.O.C. udzielili dowódcy Straży informacji na temat prowadzonego postępowania. Ich wzajemna wymiana, a także dopuszczenie przez władze Ithan do oględzin zwłok i przesłuchania kilku osób pozwoliły wskazać nowy kierunek w dochodzeniu. Szczególnie, że podczas magicznego badania ciała dziewczynki kpr. Midaven doświadczyła wizji wskazującej zachodnią rubież Nithal. Ustalono także, że samoistnie żyjący but był tak naprawdę jednym z zaginionych dzieci - lecz wciąż brakowało w tym śladów magii.
Powrót dochodzenia do Nithal i poznanie możliwości sprawcy
Sprawdzając wszelkie poszlaki, w lasach na zachód od Akademii Wojskowej Nithal odnaleziono stary dąb z wielką dziuplą, którego wnętrze było wydrążone i pełne mechanizmów. Mimo zachowania wszelkich środków ostrożności, została aktywowana pułapka przywołująca magiczne monstrum. Miało ono kształt poniekąd humanoidalny, a do tego żywiło się energią z otoczenia. Szalejąca wówczas burza sprawiła więc, iż istota posiadała cechy podobne do żywiołaka gromów, rosnącego jednak z każdym rażonym drzewem czy wyładowaniem na niebie. Zaobserwowawszy to, funkcjonariusze N.O.C. wykorzystali mechanizmy tego bytu przeciw niemu samemu, podsuwając chaotyczną energię magiczną w charakterze pułapki. Doprowadziło to do przekroczenia możliwości energetycznych istoty, a w efekcie jej zgładzenia w głośnym wybuchu, słyszalnym nawet w Nithal.
Co istotne, celowe odciągnięcie przywołanego monstrum od miasta sprawiło, że nie ucierpiało mienie mieszkańców ani zdrowie lub życie ludzkie. Miejsce zdarzenia, jak i sam dąb zabezpieczono, ponieważ dalsze jego badanie nie miało sensu i tylko niepotrzebnie narażałoby bezpieczeństwo Nithal. Uznano, że skoro sprawca był w stanie stworzyć tak silną istotę, to należało się adekwatnie przygotować na wymagającą konfrontację.
Nierzeczywisty labirynt doprowadził do odkrycia źródła wszystkich wydarzeń
Wkrótce podjęto próbę rozwiązania sprawy, której szczegóły pozostają tajemnicą prawnie chronioną i ze względów bezpieczeństwa nie mogą zostać ujawnione. W ich wyniku gen. Dragonius, kpr. Midaven i adept Termus odkryli tajne przejście umiejscowione na dnie jeziora w zachodniej rubieży Nithal. Funkcjonariusze sił specjalnych wkroczyli do serii pomieszczeń, które okazały się skrywać rozwiązanie sprawy.
Nim jednak do niego dotarli, napotkali po drodze kolejne serie zagadek i pułapek. Już pierwsza sala rzuciła Nocarzom wyzwanie stawienia czoła potworowi. Wyglądał on niczym ruchomy szlam, który mógł wspinać się po ścianach oraz sufitach, z łatwością unikając ciosów, a także otaczając swoje ofiary. W walce z nim istotną rolę odegrała kriomancja kpr. Midaven, która zdołała unieruchomić istotę i następnie zniszczyć to, co wyglądało jak jej centralny ośrodek nerwowy.
Eksplorując kolejne pomieszczenia, Nocarze napotkali między innymi własne groby, jednocześnie słysząc głosy poległych tam wcześniej funkcjonariuszy. Sugerowało to, iż cała ta sprawa wydarzała się w kilku liniach czasowych, albo też równoległych światach, umożliwiających kontakt dusz między poszczególnymi alternatywami rzeczywistości. Niektóre z nich udzielały podpowiedzi, inne tylko złośliwie przeszkadzały.
Łącząc własną analizę sytuacji ze wskazówkami, funkcjonariusze N.O.C. dotarli do pomieszczenia, w którym były wszystkie dzieci — niektóre z nich śpiące. Jednak zanim udało się ustalić, kto za tym stoi, Nocarzy otoczyła ciemność. Znaleźli się oni w pustej przestrzeni, choć odczuwali to niczym dno morza, mimo że nie topili się. Wokół żołnierzy sunęły macki pradawnej istoty, reagujące na magię oraz głośniejsze rozmowy. Wkrótce też odezwał się do nich wspólny im głos, zupełnie obcy, który pozwolił „opowiadać historię”. Te elementy, które spodobały się owej istocie, przybierały realną formę — zupełnie, jakby wypowiadane słowa tworzyły świat z niczego, z pierwotnej ciemności. Wspólną narracją funkcjonariusze wrócili do pomieszczenia z dziećmi, a następnie wykorzystali sposobność do przyzwania sprawców oraz wszystkie osoby o istotnym dla śledztwa znaczeniu, między innymi polimorfa. Tym okazał się być Jankowycz, poszukiwany za liczne kradzieże we właściwie wszystkich miastach krainy. Jednakże to, co finalnie udało się wówczas ustalić, zupełnie zaskoczyło śledczych.
Zamiast sprawcy, odkryto nadprzyrodzoną siłę
Za całym zdarzeniem stało jedno z dzieci — a precyzyjniej to istota takowe przypominająca. Trudno jednoznacznie określić, czy była pradawnym stworzycielem światów w osobowej formie, czy też innym bytem mającym co najmniej podobne zdolności. Pisała ona własną „baśń”, urzeczywistniającą się w świecie. Możliwość wpływania na otoczenie przez Nocarzy było zatem niczym innym, jak zasugerowaniem kolejnych linijek opowieści.
Wyjaśnia to także brak śladów magii na wielu etapach śledztwa. Tajemnicza istota nie interweniowała w sposób nadprzyrodzony w strukturę świata — magią, psioniką lub podobną siłą. Zmieniała go tak, że dane wydarzenie w ogóle miało sposobność w nim wystąpić, bez łamania jego reguł.
Można założyć że w toku dyskusji ten zapewne pradawny byt dał się przekonać do zmiany dotychczasowego sposobu rekonstruowania świata. Finalnie funkcjonariusze obudzili się na brzegu jeziora, a obok nich wszystkie dzieci, jak również sprawcy. Natychmiast wezwano wsparcie z Nithal, natomiast z rozkazu gen. Dragoniusa on sam, wraz z kpr Midaven i adeptem Termusem, zostali poddani obserwacji psychiatrycznej oraz badaniom magicznym. Te nie wykazały, aby to, czego doświadczyli, było tylko urojeniami, nie odnaleziono też żadnych klątw. Wobec braku przeciwwskazań uznano ich za zdolnych do dalszego pełnienia służby.
Ustalono tożsamości i role winnych zbrodni, których osądzono
W międzyczasie dzieci trafiły pod obserwację lekarską, gdyż były zdezorientowane i niczego nie pamiętały. Z kolei Zjednoczone Siły Zbrojne Nithal przesłuchały sprawców, ustalając ich tożsamości oraz rolę w sprawie. Karina Orugow była sprawczynią pierwszego morderstwa w Knajpie pod Czarnym Tulipanem, a także odpowiadała za późniejsze zbrodnie z użyciem małych ostrzy. Twierdziła, że „pozbywała się śmieci”. Kristian Opatow, absolwent wydziału chemii Uniwersytetu Nithal i medyk z Tuzmer, wytwarzał lotne trucizny celem „ulepszenia gnijącego świata”. Kain Orżorwoz odpowiadał za eskalację lokalnej epidemii tajemniczej choroby, a ponadto pomagał innym w popełnianiu przestępstw. Przewodziła im Katia Ożorska, sprawczyni morderstw przy rzece Yss.
Podczas skazywania wymienionych sprawców sąd wziął pod uwagę dwa zasadnicze czynniki łagodzące. Po pierwsze założono, że posiadają oni dodatkowe informacje, istotne dla dochodzenia. Co więcej, trudno było przypisać im wyłączność winy przez wzgląd na działania wspomnianej istoty o mocy stworzyciela światów. Finalnie uznano jednak, że o ile byt ten mógł wykreować świat, w którym nadarzyła się sposobność do dokonania takich zbrodni, to jednak oskarżeni działali świadomie i według własnych motywacji. Wszyscy zostali skazani na zupełną izolację z ograniczonymi racjami żywnościowymi, jak również skrupulatną obserwację.
Na brzegu jeziora nie pojawił się polimorf. Niejednoznacznym pozostaje, czy „Kreator” nie przywrócił go do świata rzeczywistego, czy może umieścił w innym miejscu. Ponieważ zmiennokształtny sam nie dokonywał zbrodni, a jedynie zacierał ślady, to jego tajemnicze zniknięcie nie powinno budzić niepokojów — stopień ryzyka oceniono jako nieznaczący.
Pokłosie wydarzeń: pchnięcie w kierunku współpracy?
Mimo zasadniczego rozwiązania sprawy morderstw funkcjonariusze Nocturnus Oris Custodia dalej prowadzą dodatkowe dochodzenie, sprawdzając wszystkie możliwe powiązania i poboczne wątki. Z kolei rysopisy ocalonych dzieci rozwieszono na biuletynach całej krainy — tak, aby mogły wrócić pod prawowitą opiekę. Od tamtej pory nie odnotowano także żadnych kradzieży dokonanych przez polimorfa. Co więcej, zniknęły również mechanizmy-pułapki z wielkiego dębu w Zachodniej Rubieży, zapewne za sprawą woli pradawnego „Kreatora”.
Za zgodą Władz Nithal N.O.C. przekazała tajne akta tym miastom Północy, które ratyfikowały Instrukcję o załatwianiu pism niejawnych. Zawierały one odpisy części raportów ze śledztwa, jak również sporządzoną specjalnie w tym celu niejawną rekapitulację całego dochodzenia.
Być może gdyby taka wymiana informacji zachodziła od samego początku, śledztwo trwałoby krócej, a więcej osób zostałoby ocalonych. Podjęta niegdyś decyzja o rozbiciu wspólnego systemu bezpieczeństwa zdaje się nieustannie zbierać żniwo. Pomimo licznych zbrodni charyzmatycznych rządców, wyniszczającej wojny oraz licznych przykładów tego, że współpraca daje synergicznie lepsze rezultaty, to miasta wciąż uchylają się od powrotu do czegoś na wzór uprzedniego ładu. A jak pokazuje przedstawione śledztwo, skoro siły specjalne dysponujące arcymistrzami magii napotykały tak liczne trudności, to jakie szanse miałoby regularne wojsko?