Duch zmarłej narzeczonej
Aura terenów należących do Marchii Werbińskiej została poważnie nadszarpnięta, zaś spokój i poczucie bezpieczeństwa mieszczan - zaburzone. Na pozór scenariusz jakich wiele: zaplanowany ślub, częste spory, a następnie... morderstwo w afekcie. Wszystko to pozostałoby tajemnicą, jednakże natura postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
Planowano ślub
Jeszcze w poprzednim numerze Gońca pisano o planowanym ślubie Aronida Cronusa, wysoko położonego urzędnika Marchii Werbińskiej. Wspomniano o pewnym skandalu, który zaburzył ceremonię w świątyni Gerdeth i wywołał oburzenie wśród paladynów. Nathaira O'Carrick, jego narzeczona, wydawała się zupełnie inną osobą. Nikt nie był w stanie wyjaśnić, dlaczego dziewczyna przybrała lisie uszy oraz ogon. Prawda okazała się brutalna...
Zamordowana narzeczona
Jak się okazało - nie byli udaną parą. Ostatnimi czasy często się kłócili. Dwa dni przed zaplanowaną ceremonią para udała się do werbińskiego lasu na spacer. Nie omieszkali wykorzystać tej okazji do kolejnego sporu. Roszczeniowa narzeczona, znana ze swej ekstrawagancji, zażyczyła sobie czegoś zupełnie niespodziewanego. Zapragnęła śmierci. Śmierci, którą Aronid podarował jej jako ostatni prezent - tak zeznał winny. Ciało ukochanej poćwiartował i rozrzucił na okolicznych bagnach. Zbrodnia idealna? Nie tym razem.
Rozzłoszczona dusza
Mimo tego, ślub odbył się. Okazało się, iż łudząco podobna do Nathairy kobieta-lisołak była jej następczynią, prawdopodobnie już wcześniej znaną Aronidowi. Ciężko na ten moment stwierdzić, czy cała akcja była zwykłym przypadkiem, czy też starannie zaplanowanymi działaniami. Jednak natura nie mogła puścić takiej okropności płazem. Prawdziwa Nathaira wróciła pod postacią rozzłoszczonej upiorzycy, zaś pierwsze nawiedzenie miało miejsce prawdopodobnie 4 kwietnia w Werbin.
Mara przybierała różne formy - zwykle gęstej mgły lub upiornej kobiecej postaci o twarzy przypominającej twarz zabitej. Początkowo jej cel był prosty - uświadomić wszystkich o popełnionej zbrodni. Swe zarzuty wykrzyczała przy wielu mieszczanach oraz około trzydziestu zbrojnych, by następnie zdematerializować się. Od tamtej pory zmora wracała niemal dzień w dzień, nękając ludzi i żądając wydania jej byłego narzeczonego. Ludzkie emocje, takie jak pycha czy strach, dodawały jej sił. Z dnia na dzień zdawała się być coraz groźniejsza. Potrafiła wysysać z żywych istot energię życiową oraz zadawać im obrażenia zewnętrzne, a także niszczyć przeróżne przedmioty.
Magowie i druidzi są zgodni w jednej kwestii - nie była to ta sama Nathaira. Z jej niezaspokojonej duszy wytrąciła się zjawa-demon, która to wyciągnęła z niej absolutnie wszystko to, co złe, obierając sobie za cel zemstę.
Rzeź w karczmie
Ostatnie jej nawiedzenie miało miejsce 13 kwietnia. Doświadczeni magowie zebrali się, by ostatecznie zlikwidować rozjuszonego demona. Ten pojawił się jak zwykle po zmroku, siejąc w mieście grozę, raniąc ludzi i niszcząc ich mienie. Największe spustoszenie miało miejsce w Karczmie pod Fioletowym Kryształem, która działa również jako budynek mieszkalny urzędników Marchii. Wieczornica wydrapała na przedniej ścianie słowo 'ŚMIERĆ', zaś sama gospoda została niemal doszczętnie zniszczona. Widok w środku był przerażający - ludzie leżący bez życia, poranieni, porozrzucani po pomieszczeniu wypełnionym gęstą mgłą. Aura była ciężka i przejmująca. Mimo wszelkich starań, magom nie udało się pochwycić tak potężnego demona. Przełom nastąpił, gdy wieczornica wparowała do apartamentu Aronida oraz następczyni Nathairy. Sparaliżowała ona kochanków, ci jednak pozostali świadomi wszystkiego, co działo się wokół.
Niespodziewanie na miejscu wywiązała się zacięta walka pomiędzy wieczornicą a nekromantką. Wampirzycy udało się pochwycić zjawę dzięki umieszczeniu jej w krysztale. Czarownica opuściła pomieszczenie w pośpiechu, nie czekając na żadne podziękowania. Klątwa została zdjęta, a zjawa unicestwiona.
Dopełnione przeznaczenie?
Mogłoby się zdawać, że to już koniec; mieszkańcy jednak nie dali za wygraną. Wybuchły drobne zamieszki, ufność wobec władz spadła. Mieszczanie nie mogli pogodzić się z obrotem spraw, chcieli sprawiedliwości. Czuli się pokrzywdzeni działaniami Aronida. Nie pomogło nagłe zniknięcie równie wysokiego urzędnika - Wilhelma, który w tym trudnym dla ludu czasie postanowił udać się na daleką wyprawę. Jak się jednak okazało, młoda para usiłowała uciec. Powstrzymał ich jednak Astratas - mag na usługach Marchii. Ziemia spłynęła krwią, zdecydowano o egzekucji obojga. Głowę Aronida rzucono na rynek Werbin, co przywróciło mieszczanom dawne zaufanie do władz. Czuli, że sprawiedliwości stało się zadość. Jednocześnie została spełniona wola Wieczornicy. Aktualnie trwają prace nad przywróceniem Werbin stabilnej aury magicznej - cały proces nadzoruje druid Myszor.