NOCTURNUS ORIS CUSTODIA WYD. Z. - NUMER 28

Zaatakowano ratusz Ithan

Słońce nad Ithan zaszło już prawie całkowicie. Było ciemno, paliły się latarnie na ulicy, placu i w oknach domów. Ledwie widoczny, wygasły, czerwony blask zachodzącej ognistej gwiazdy, który dało się dostrzec już tylko z murów i wyżej położonych budynków - linię horyzontu - ciężko było wypatrzeć, nie będąc ponad otaczającymi miasto lasami. Ludzie, jak o tej porze bywa, szli albo do domów, albo do karczmy. Nieliczni tylko rozmawiali na wydeptanym placu. Niektórzy mniej pijani, niektórzy bardziej, a niektórzy w ogóle. Kryształowa noc Sielankę przerwał głośny dźwięk rozbijanego szkła. Echo spadających i odbijających się po kilku sekundach od brukowego podłoża odłamków okna niosło się jeszcze przez jakiś czas, by po chwili wygasnąć całkowicie.

Niektórzy ludzie pochowali się po domach, udając, że niczego nie zauważyli, a bardziej ciekawscy mieszkańcy, wraz ze strażnikami, skierowali swoje kroki w stronę źródła hałasu. Ciężko było im jednak zorientować się w sytuacji - od frontu ratusza nie było niczego widać, a okna okolicznych budynków były nienaruszone. Nie widziano też żadnych podejrzanych postaci. Ratusz został skuty lodem Niemniej jednak ci, którzy przebywali bliżej ratusza, poczuli chłód. Toporne, kłujące zimno. Same drzwi główne budynku pokryły się natomiast warstwą lodu, który za chwilę objął też kawałek ściany i fundamentów. Kilka minut później wnikał pomiędzy budulec, niczym bluszcz owinięty wokół podpory. Po chwili zjawił się gen. Materios Dragonius wraz z kilkoma zbrojnymi, próbującymi ustalić, co właściwie się dzieje. Zamiast odgłosów tłuczonego szkła towarzyszącego obserwatorom jeszcze kilka minut temu, co mniej zaaferowani chaosem mogli usłyszeć krzyki wydobywające się zza zamrożonych drzwi. Straż oraz cywile zaczęli przebijać się przez drzwi w najróżniejszy sposób - używano broni, a także magii inkantowanej przez Korano Ligatur.

Krzyki ustały po kilku minutach. Cokolwiek lub ktokolwiek był w ratuszu, musiał sprawnie zabrać się za wyrzynkę. Bariera natomiast była wyraźnie podtrzymywana - jej moc słabła jednak powoli. Magiczny portal w sercu miasta Gdy strażnicy przebili się przez lodową ścianę i drzwi, które z impetem rozwarły się, wojownicy uzbrojeni w tarcze i najróżniejsze rodzaje broni wparowali do środka w szyku. To co zastali, wprawiło ich w to jeszcze większe zdziwienie - ujrzeli eliptyczne pole, które, niczym czarna dziura, wciągało pomniejsze przedmioty do swego wnętrza. Ziało magią, co mogły poczuć wrażliwsze na energię magiczną osoby, jednakże ludzi, którzy wchodzili do środka i znikali w odmętach pola astralnego nie sposób było rozpoznać. Każdy był zamaskowany. Co więcej, drogę zablokowało wszystkim dwoje wojowników z zakrwawionymi mieczami, którzy byli gotowi do walki, krzycząc jakieś mniej zrozumiałe teksty… I nie byłoby żadnej przeszkody w wyrżnięciu rzezimieszków, gdyby nie oddzieliła ich gęsta zasłona. Gdy opadła, nikogo już nie było. Zastali trupy i puste cele We wnętrzu ratusza pozostały trupy, niektóre z porozrywanymi kawałkami oporządzenia, powgniataną zbroją, krwi było całkiem sporo. Niejeden powleczony po ziemi, paru z obciętymi kawałkami ciała, dwóch posiadających wypaloną sporą dziurą w ciele - najpewniej pochodzenia magicznego. "Najeźdzcy" nie bawili się w oszczędzanie kogokolwiek, wyrżnęli wszystkich, którzy stanęli im na drodze. A drzwi do więzienia były otwarte. Więźniów, jak się można już domyślić, nie było, tak samo jak życia kapitana straży i kilku innych obrońców.

Reautim Martuim oraz Demetris są dalej poszukiwani. Co więcej, śledztwo po wydarzeniu pozwoliło ustalić, iż jednym z agresorów był Araksor, który doprowadził do detonacji nieumarłego stworzenia na murach Ithan. Pewne poszlaki wskazują także kriomantkę Avennę. Mysver

Studnia w Ithan leżem niebezpiecznych stworów?

W ostatnich dniach stali "podpieracze" ithańskich murów mogli przeżyć lekki szok, gdy po wcześniejszych drżeniach ziemi zabytkowa studnia, niczym gejzer, wypluła z siebie nieprawdopodobną ilość wody powodując w całym Ithan powódź i zwalając niemal każdego obecnego na placu z nóg. Jeszcze większym zaskoczeniem mógł być wężopodobny stwór, który z tejże studni wylazł. Według najlepszych łowców bestii i uczonych była to naga, czyli pół człek-pół wąż. Istota nie tylko myśląca, ale i, o czym boleśnie przekonali się wszyscy wówczas obecni na placu, posiadająca potencjał magiczny.

Owa naga szybko pokazała, że jej zamiary nie są pokojowe. Przy pomocy sztuki magicznej przywołała do pomocy dwa trolle bagienne i rozpoczęła atak, posyłając we wszystkich, którzy odważyli się jej przeciwstawić, strumienie wody. Te nie wyrządzały wielkich szkód, strącając jedynie broniących się z nóg. Większym problemem okazały się trolle, których ciała zdawały się być stworzone z wody, tudzież jakiegoś szlamu. Nie imały się ich ani bełty, regularnie wystrzeliwane przez strażników miejskich pełniących wartę na murach, ani miecze najemników obecnych na placu. Sytuacja zdawała się być beznadziejna do momentu, w którym generał oddziałów N.O.C., Materios Dragonius, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wspomniany wcześniej oficer udał się na mury miejskie i stamtąd przypuścił atak na umysł nagi. Stwór nieprzygotowany na to, że ktokolwiek może spróbować wedrzeć się w jego jaźń, początkowo zupełnie poddał się temu atakowi. To stworzyło szansę dla wszystkich używających ataków fizycznych. Niejaki Niriam Valdar przedarł się między osiłkami przyzwanymi przez maga wody i ruszył w jego stronę. Tymczasem inny najemnik, Glieve, przy wsparciu kuszników, starł się z trollami. Obaj panowie nie odnieśli większych sukcesów, a naga przeprowadziła kontratak. Na szczęście dla Materiosa niezupełnie udany. Kula wody mająca zostawić z niego mokrą plamę (dosłownie) uderzyła w mur zostawiając w nim spory wyłom. Zaraz po tym bestia wskoczyła na powrót do studni, a trolle rozmyły się w powietrzu. Na placu pozostali jedynie jego poobijani bywalcy. Generała, który uratował sytuację z murów zniesiono na noszach. Widocznie mentalna walka okazała się niesamowicie wyczerpująca.

Bilans strat? Po stronie Ithan: jeden miecz wchłonięty przez niematerialne trolle, daszek studni, dziura w wewnętrznych murach, kilka siniaków i utrata poczucia bezpieczeństwa wynikającego z przesiadywania w mieście. Kto bowiem wie, kiedy znów jakiś stwór postanowi wyskoczyć ze studni i sterroryzować mieszkańców miasta? Rothe Lindes

Atak w Dolinie Yss

Kolejny spokojny wieczór, zmrok zapadał powoli, a niebo było tego dnia wyjątkowo bezchmurne, ujawniając gwieździstą opokę nad Margonem. Księżyc również był uwidoczniony, oświetlając niemal mistycznym blaskiem okolicę. Brak opadów sprzyjał spędzaniu czasu na świeżym powietrzu, jednak nie raz już mogliśmy się przekonać, że opuszczanie miasta nocą nie jest rozsądne. Mimo to dwóch mężczyzn postanowiło wybrać się na spacer w Dolinę Yss… Bestialski szał Owi wędrowcy usłyszeli w drodze odgłosy przypominające walkę. Ostrożnie zwolnili kroku, rozglądając się niespokojnie. To co zastali na miejscu było nie tyle przerażające, co niesłychane. Potężne zwierzę, na kształt wilka, właśnie toczyło walkę z pięcioma strażnikami. Odgłosy natarć napastnika i krzyków były już wyraźne, gdy mężczyźni zbliżyli się wystarczająco ujrzeli bestię rozrywającą tętnicę jednego z żołnierzy. Dobywając broni, podbiegli bliżej. Bestia jednak rzuciła się w tym czasie na drugą ofiarę, atakując zbrojnego. Ten udowodnił swe kompetencje, dotkliwe godząc agresora w jego bok. Przerośnięty wilk? Bynajmniej! Bestia nie przypominała wilków pochodzących z okolicznych lasów. Odróżniał ją niemały wzrost, tęga, umięśniona budowa, ogromna siła i bardziej humanoidalna, niż zwierzęca postawa. Mimo to, wędrowcy przybywający z Ithan skupili magiczną energię, jeden z nich zaatakował stworzenie ogniem. Działanie to skutecznie odstraszyło potwora, który zdążył jednak rozszarpać twarz drugiej ofiary. Kiedy jeden z wojaków pozostał przy rannych, aby udzielić im pomocy, drugi ruszył w pogoń, wkrótce znikając wśród drzew. Lykantropia Ranny napastnik został odnaleziony w pobliżu, gdyż z powodu ran nie mógł uciec daleko. Wędrowcy ujrzeli go siedzącego pod drzewem, ledwo przytomnego, lecz… posiadającego ludzką formę. Był to mężczyzna cierpiący na lykantropię - wilkołak. Nie pamiętał swoich dokonań, jak również zarzekał się, że nie może kontrolować swojego wilczego wcielenia. Mężczyźni pomogli mu, opatrzyli ranę na tyle, na ile było to możliwe. Następnie pozostawiwszy go w lesie, udali się w kierunku miasta. Drastyczna przestroga W drodze powrotnej mężczyźni przyjrzeli się strażnicy. Ciała zabitych wciąż leżały na miejscu, zasłonięte jedynie czarnym materiałem, by nikt nie musiał oglądać już rozerwanej szyi, czy twarzy. To już nie pierwszy raz, kiedy opuszczanie miasta w późnych godzinach nocnych niosło ze sobą przykre konsekwencje. Z tego powodu nocą zaleca się spędzać czas w murach miasta, bo nad wyraz pogodne niebo nie zawsze świadczy o spokojnym czasie… Yao Shasamo

Gildia Cechów wycofuje się z północy

W ostatnim czasie Gildia Cechów zawiesiła działalność na północy krainy, ograniczając ją do utrzymywania i wyposażania straży cechowej w Torneg (pozostawiono na posterunku 15 zbrojnych). Większość broni, wszystkie trzy wozy bojowe, dwieście tysięcy monet miedzianych oraz oryginały dokumentacji zabrano na południe wraz z dziewiętnastoma zbrojnymi i wybranymi członkami Gildii.
Czas stacjonowania poza Torneg nie został dokładnie określony. Sama ekspedycja zbrojna będzie prowadzić skoordynowane działania w zajętym przez tetraportian Tuzmer. Obecnie niemożliwe jest prognozowanie skali działań ani ich zakresu, wyjąwszy rekonesans i konwencjonalne operacje. Anward

Kącik humoru

Deseven wyciągnął ręce do góry i zamknął oczy.
«Deseven» O Borze Thuzalski.
«Deseven» Oni.
«Deseven» Oni…
«Deseven» Oni chędożą Navu na trzy baty!
«Deseven» Wizjaaaa
Maiq Liar zakrztusił się.
«Varnifal» Czekaj, czekaj…
Deseven z wrażenia siadł w błoto.
«Varnifal» I to w jakiś czarnych strojach… Jakby… Z gumy…
«Varnifal» Cholera by trafiła te wizje!
Varnifal splunął
«Morgoth» Desevenie… Oho, same znajome twarze.
Morgoth wyciągnął karmelka, wsunął go do ust.
Deseven wstał i się otrzepał.
«Deseven» No witam.
«Deseven» Ale te wizje przeszkadzają w normalnym życiu, ostatnio bawię się z moim małym Desevenem a tu gęba Navu jak je kotleta przed twarzą.

«Morgoth» Ty, Sanjuro…
Morgoth cmoknął głośno.
«Morgoth» Też pijaństwem się parasz…
«Morgoth» Bogowie wiedzą, z kim…
«Sanjuro Sadatake» Taaak?
Sanjuro Sadatake udał zdziwienie.
«Morgoth» Mawiają, żeś starego Dragoniusa od mleka odzwyczaił i na drogę miodu pitnego przeniósł.
«Sanjuro Sadatake» Starego Dragoniusa…
Sanjuro Sadatake zawiesił wymownie głos.
«Sanjuro Sadatake» To od wielu rzeczy odzwyczaiłem.
Sanjuro Sadatake zachichotał i puścił oczko wiedźminowi.
«Avenna → Sanjuro Sadatake» Na przykład od kobiet.
Morgoth zarechotał obrzydliwie. Bogowie wiedzą, o czym pomyślał.
«Morgoth» Pozmieniało się.

Menoa rysuje