18


Maskarada już się zaczęła... Bestie i oślizgłe stwory wyłażą ze swych nor, snując się upiornie po ulicach miast... Ciemność rozświetlają pomarańczowe dynie, których twarze wykręcają paskudne uśmiechy... Sam książę mroku, księżyc w swej srebrzystej okazałości, wtóruje im chłodnym milczeniem... Lodowata mgła spływająca wśród krzewów kryje to, co pod nogami...Jedynie trupi odór zdradza, w jak paskudnej okolicy się znajdujesz... A ja... Ja patrzyłem na Ciebie wcześniej - przez okno, kiedy spałeś niewinnie.

Postrzelił i... wróciłkolejne wyczyny Araksora

IthanDwudziestego piątego października, późnym wieczorem, do ataku na niewinnego cywila dopuścił się... Araksor. Choć to zapewne nikogo już nie dziwi - z resztą, tak samo jak jego niezbyt rozsądne podejście do fachu skrytobójców. Zranił on bez żadnego powodu krasnoluda Thaanddriego Ghalnora, mocno okaleczając mu pierś i samemu w zamian za to obrywając toporem. Niedługo później na miejscu pojawili się dwaj funkcjonariusze NOC, którzy dostrzegli zamieszanie podczas rutynowego patrolu.
Niestety, nie zastali oni napastnika, lecz ofiarę oraz Nigruma Aramisa, który niezwłocznie opisał zajście i pomógł Nocarzom podczas opatrywania Thaanddirego przez Chrysalla. Próba wytropienia rannego Araksora nie powiodła się z powodu ulewy, choć, jak się wkrótce okazało, działanie to nie było wcale potrzebne. Pseudo-skrytobójca wrócił, gdy dwaj żołnierze NOC kontynuowali patrol.
Do kolejnego incydentu doszło nieopodal ogniska, usytuowanego blisko opactwa. Tam Araksor zakradł się do medyka wojskowego i wymierzywszy w jego
plecy, oddał strzał ze swego łuku. Skupiony na ofierze, sam dał się podejść przez generała.
Chrysall Dragonius został opatrzony w barakach przez kolegów z Elendaru oraz swego kuzyna, natomiast los napastnika okryła krwawa tajemnica. Gwardia

Oto nadszedł!ratunek dla rannych

AlchemiaPo długim i wyczerpującym okresie badań oraz testów, Elendar pragnie pochwalić się swym najnowszym dziełem - lekiem Anesteticus Nitrilianum, który przynosi ulgę dla ofiar przykrych wypadków, czy też ataków. Specyfik został opracowany przez czl. Goika Tasartira oraz czl. Elerena Revuliusa wraz z pomocą ich przełożonego, gen. Materiosa Dragoniusa, jako roztwór przeznaczony do aplikacji podskórnej. Metoda wprowadzania tworu do ciała sprawia, iż decyzję o jego podaniu, a także stosownej dawce, winien podejmować doświadczony lekarz lub medyk. Zaledwie po kilku minutach od wstrzyknięcia, pacjent może odczuć wyraźną ulgę oraz znaczną (choć niepełną) redukcję odczuwanego bólu. Co więcej, produkcja specyfiku przeprowadzana i finansowana jest przez wojsko oraz lokalne administracje, dzięki czemu ów anestetyk występować będzie powszechnie - w charakterystycznych, małych, etykietowanych buteleczkach, z szyjką owiniętą sznurkiem.

Spore kontrowersje wzbudzało tutaj użycie nitrilianu oranżowego jako substancji czynnej - roślina ta podejrzewana jest o działanie psychotropowe. Nie ma jednak obaw co do zażywania środka w celu osiągnięcia delirium, gdyż nie jest on żadnym substytutem narkotyków i innych używek. Wypicie niewielkiej jego ilości nie powoduje jakichkolwiek halucynacji, natomiast znaczne przedawkowanie jest zwyczajnie groźne dla zdrowia i życia..

Anestetyk stworzony przez Elendar dotychczas doskonale sprawdzał się w warunkach laboratoryjnych, jednakże zrozumiałe są obawy społeczeństwa podczas codziennych zabiegów. Obecnie uznaje się, iż jest on jeszcze w fazie testowej, przez co przed aplikacją pacjent będzie musiał wyrazić przynajmniej słowną zgodę. Gwardia

Werteryczna bestia

Opowiadanie...Rosłej postury mężczyzna padł na ziemię pod wpływem mocnego uderzenia, z jego klatki piersiowej promieniowało ostre kłucie, a rękaw białej koszuli począł nasiąkać szkarłatem z rozciętego łokcia. Mąż spojrzał na swego oprawcę i wnet ból przerodził się w przypływ paniki, począł przebierać nogami, jedną ręką nurkując w kieszeń spodni. Wydobył zeń mały krzyżyk, który natychmiast przystawił sobie do twarzy i... rozległ się śmiech tak niski, przeszywający, że zdawał się być zdolny do zgaszenia stojących nieopodal świec.

- Naprawdę, wciąż wierzysz w bajki czytane dzieciom? - rzucił władczym tonem zakapturzony wampir. Uśmiechał się paskudnie, szczerzył swe długie, białe kły i chichotał cicho.
- Błagam, odejdź! - zaczął nieskładnie bełkotać pełznący po podłodze nieszczęśnik. - Dam ci cokolwiek, czego pragniesz!
- Pragnę? Spójrz na mnie, czego mogę chcieć? - rzekł nader spokojnie długozębny oprawca.

A stał on w starych, mocno znoszonych szatach. Rosłej postury ciało okrywał poszarpany u dołu, granatowy płaszcz, podeń miał czarne spodnie i nieco za dużą tunikę tego samego koloru. Twarz otulał dwudniowy zarost, włosy miał potargane, a z oczu pałało psychopatyczne pożądanie. Wyglądał jak biedak, jakiego spotkać można na ulicach biednych dzielnic, niczym się nie wyróżniał wśród żebraków i łazęg. Jedynie głos... ten miał uwodzicielski, aksamitny, każde jego słowo brzmiało niczym komenda.
- Czego? - zapytał raz jeszcze.

Urzędnik nic nie odparł. Nagle poczuł, jak jego umysł przeszywa na wskroś ból, którego nigdy nie doświadczył. Paniczny lęk, zmieszany z irracjonalnymi myślami, wydarł się z jego podświadomości, do reszty paraliżując resztki woli. Zamiast pełzać dalej na łokciach, powoli podniósł się na kolana, choć wcale tego nie chciał. Jego oczy wypełniło tępe, puste spojrzenie, nie panował nad wykonanymi przed chwilą ruchami. I wnet: przez strach przebiła się myśl o ciele pewnej młodej dziewczyny. Nie był to jednak obraz taki, jaki można ujrzeć na rysunku czy przed oczyma: świadomość urzędnika wypełniły czyste uczucia podniecenia i pożądania. Dokładnie te, których ostatnio doświadczył wampir, brutalnie zagryzając ederską prostytutkę. Spodnie ofiary zostały wydęte w kroczu, a oprawca zaniósł się swym oślizgłym śmiechem.

Odziany w białą koszulę czterdziestolatek klęczał bezbronny, targany wirującą mieszaniną uczuć, ostatni posiłek podszedł mu do gardła, a kręgosłup wygiął się niczym od ciosu obuchem - dreszcze i krótkie torsje szarpnęły nim, po czym ot tak odeszły... Choć ręce i nogi skuwał mentalny ołów, nie pozwalając na jakikolwiek ruch.

- Ty bestio... - jęknął urzędnik, nie potrafiąc złożyć żadnego dłuższego zdania.
- Jam jest przeklętą pijawą! - krzyknął ostro długozębny, śmiejąc się przy tym - a Ty, człowieku? Według Ciebie to brzmi dumnie? "Człowieku"?
- Lepiej niż "wampir" - odparł dość chamskim tonem.
- Rzecze polityk - natychmiast zripostował - prawy i sprawiedliwy, modlący się nabożnie! Ten co uważa, że zabijać dla religii to odwrotność lucyfera!

Wampir kucnął przed klęczącą ofiarą, świdrował jego wystraszone, dziecięce wręcz oczy swym mrocznym spojrzeniem.
- Nie traktuj mnie jak zwierzęcia... Choć chyba bliżej
mi do niego, niż do człowieka, przy czym z tego faktu się cieszę. - Przerwał na moment, sprawiał wrażenie wyjątkowo łagodnego. - Nie mam pojęcia, od jak dawna tułam się po tym śmietniku, długowieczność elfów to dla mnie rzecz śmieszna. Widziałem, jak Twoi dziadkowie stają się posłuszni dla jednego wodza, dla jednego symbolu, jak mordują przez rozkaz wypowiedziany przez kogoś, kto ma jedną belkę więcej na pagonie... "To" brzmi dumnie?

Urzędnik otworzył lekko usta, chciał coś powiedzieć, lecz ostatecznie gardło ścisnęło mu się od strachu. Patrzył dalej w hipnotyzujące oczy wampira.

- Pomniki władzy, gwarantującej wolność, stawiają niewolnicy. Czarni zapieprzają w Werbin, by biali w Karka-Han mogli pławić się w luksusach i przechodzić obojętnie obok ciemnych zaułków. Byłeś w takowym? Widziałeś, co twoi bracia czynią swoim braciom, jeżeli mamy kontynuować religijną nomenklaturę? - spytał, choć wcale nie oczekiwał odpowiedzi. - Ostatnio znalazłem małą dziewczynkę, miała ledwie kilka lat, płakała w jakimś krzaku naga, cała w siniakach. Chcesz wiedzieć skąd leciała jej krew? Życiodajna posoka, która tutaj wydała mi się być oślizgłym śluzem...

Urzędnik słuchał każdego słowa jakby w amoku, spętany umysłem wampira oraz własnymi myślami.

- Jesteście półmartwi, tracicie część swojego życie na paktowanie z diabłem, potraficie wraz z nim działać przeciwko drugiemu człowiekowi.. dla pieniędzy na przykład. Chyba coś o tym wiesz, prawda? Jakże-czcigodny-i-uczciwy poborco podatkowy?
- Nie znasz sprawy! - warknął ostro urzędas, choć przy głosie wampira brzmiał mało przekonywająco. - Jesteś tylko bestią bez uczuć!

Oprawca przygryzł dolną wargę, przez moment milczał, lecz po chwili znów zaczął:
- Byłeś kiedyś samotny? Przez miesiąc, dwa, rok, życie całe? Samotność Wertera to ledwie szata mojej, doskonale rozumiem każde ludzkie uczucie.
- Dobrze Ci tak, jesteś podłą pijawą... - wyartykułował urzędnik. Uczynił to niezwykle pewnie, zupełnie, jakby lęk opuścił go na chwilę, a jego racja miałaby być tą jedyną.
- A wy? Ludzie? Kim jesteście? Gdziekolwiek się nie pojawicie, niszczycie naturalny porządek, budujecie tam własne struktury, walczycie między sobą o wpływy, a gdy jedzenie lub surowce w regionie się kończą: zakładacie obóz gdzie indziej. Pomyślmy, jakiego organizmu jest to definicja... Ah! Pasożyt! - rzekł z udawanym zachwytem i zaśmiał się.

Naraz ofiara poczuła ostry ból, płynący z barku. Krew trysnęła na boki, gdy wampir wbił swe zęby w skórę, wcześniej zrywając koszulę jednym ruchem ręki. Szczęki mocne jak mięśnie orka wyrwały jamę wielkości pięści. Drżący z podniecenia długozębny, wypluwszy mięso na bok, objął urzędnika niczym kochankę, przycisnął ciało do swej piersi i lubieżnie zanurkował w ranę.

(...)

Kojące ciepło zalało jego ciało, blask świec stawał się coraz słabszy, a dźwięki dochodziły jakby zza wody. Przez moment słyszał tylko swój oddech, po raz ostatni poczuł niedźwiedzi uścisk krwiopijcy i zamknął oczy... Ten, który próbował ocenić historię wampira, choć sam zapomniał o swojej: człowieka żyjącego w objęciach śmierci, a jednocześnie zabijającego innych dla wyższych idei. Materios Dragonius

Nocne zakątki

Biblioteka N.O.C. oferuje księgozbiór, w którym znaleźć można pozycje poruszające wiele aspektów - historyczny: "Wstęp do historii organizacji", czy też badawczy: "Medicamenti Sanguinem". Junakom oraz osobom skorym do poszerzania horyzontów polecamy podręcznik: "Droga Dwóch Ostrzy".

Sprawdź swego rozmócę

Jeżeli jesteś nowym przybyszem i nie znasz jeszcze mieszkańców różnych miast, koniecznie zapoznaj się z kartoteką osób mających na bakier z prawem. Dowiesz się stamtąd, czy napotkane persony stanowią dla Ciebie zagrożenie, lub czy były wcześniej wielokrotnie notowane.



Przybądź do krainy Nerthusa!Poszukujesz miejsca do stałego zamieszkania?
Marzyłeś o osiedleniu się w krainie gwarantującej rozwój, przepełnionej przedstawicielami różnych ras, skorymi do zawierania nowych przyjaźni oraz podejmowania wspólnych interesów?

Zamieszkaj wśród nas, rozwijaj swe zdolności, pozyskuj kompanów i zapisz się wśród bohaterów tego świata.

Gwarantujemy doskonały początek, bezproblemowe odprawy na granicach lub w portach, bezpieczeństwo zapewnione przez wojsko, a także wolny dostęp do licznych organizacji dających silną podstawę dla Twych sukcesów.Czekamy na Ciebie!