№15


01-09-2014 | Pod redakcją: Avenny, Louise Nox oraz Materiosa Dragoniusa


Informacje bieżące

Zuchwałe porwanie generała Gwardii

Dwudziestego piątego sierpnia, w zimną, poniedziałkową noc, do szpitala w Nithal przybył ciężko ranny oficer oddziałów Nocturnus Oris Custodia. Co jednak było powodem, dla którego lekarze przez dwie godziny opatrywali rany postrzałowe generała?

Około dwudziestej drugiej, gen. Dragonius został zaproszony przez Anwarda na krótki spacer w pobliżu miasta, celem omówienia prywatnych interesów ze strony byłego zarządcy Gildii Cechów. Wyjawił on, iż posiada w Eder całkiem spore ilości oporządzenia do broni, które nie jest zbyt legalne, przez co pilnie potrzebuje zezwoleń oraz legalizacji ze strony Materiosa. W zamian, miałby on otrzymać korzyści w formie części do kuszy wyborowej czy wysokiej jakości broni.
Generał kategorycznie odmówił przyjęcia łapówki, co więcej, chciał podjąć stosowne kroki w tej sprawie, jednak nie zdążył. Z zarośli wyłonili się ludzie Anwarda wyposażeni zarówno w broń białą, jak i dystansową.
Działając metodą typową dla największego-z-wielkich-uczonych-GC, najpierw ostrzelali oni Dragoniusa, a następnie zaczęli pytać... Siebie nawzajem, jak teraz zaciągnąć nieprzytomne ciało do odległej jaskini.
Najważniejsze rozegrało się jednak w docelowej jamie. Pobieżnie opatrzony oficer został wrzucony do dziury i zasypany kamieniami tak, by ponad ziemię wystawała mu jedynie głowa. Następnie Anward podjął tortury fizyczne, oraz w pewnym sensie psychiczne: zagroził on, iż zmusi swą ofiarę do zjedzenia głów własnej kobiety oraz młodszego dziecka. Jakby tego było mało, planował rozczłonkować starszego syna generała przy pomocy czterech koni, a ze skóry jego kuzyna wykonać dla niego płaszcz. Owe makabryczne stwierdzenia najwyraźniej przeraziły wspólnika który nie zamierzał być oprawcą - pomagał w porwaniu, licząc wyłącznie na szybki zarobek. Z tej racji, gdy tylko przywódca grupy opuścił jamę, jeden z jego ludzi - Righan - przeciwstawił mu się i uwolnił Materiosa, udzielając mu przy tym niezbędnej pomocy.

Sam Anward po swej niecnej akcji, przebywał na dziedzińcu Ithan, gdzie jeszcze tej samej nocy został aresztowany i osadzony w więzieniu.

Karą dla niego jest pozbawienie wszelakich praw. Każdy obywatel ma prawo uderzyć go lub okraść bez żadnych konsekwencji, dzięki czemu lud sam ukarze opisanego psychopatę w sposób wymierny do jego czynów. Gwardia

Z workami na głowach

W zeszłą sobotę z Torneg wypłynęła łódź. Łódź jak łódź, wypełniona drewnem i paroma osobami do jego noszenia oraz załogą. Zatrzymała się w Tetraporcie - miasteczku na płytkim morzu, osadzonym na kilku niewielkich wyspach. Pod przykrywką znoszenia drewna, część ludzi zeszła wieczorem na ląd - była to grupa wysłanników z Tuzmer, osobiście najętych przez Mera Minewita.

Jak się okazało, wybór przypadkowych ludzi (chociaż wcześniej nawet częściowo zdawał egzamin) okazał się błędem. Większość osób była, można by rzec - niedostatecznie umiejętna, subtelna czy też dyskretna do danego zadania. Jeden z nich na wejściu próbował przekupić dwóch strażników woreczkiem monet, co zresztą cała grupa przypłaciła więzieniem.

Nie wiadomo dokładnie, co się z nimi działo po przetransportowaniu ich łodziami na południową wyspę i wprowadzeniu do lokalnej strażnicy - jedynej dysponującej lochem. Co ciekawe, z cel prawdopodobnie musiało być ukryte wyjście, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że grupa niedoświadczonych więźniów wydostała się z więzienia i wyszła na powierzchnię dopiero. otwierając drzwi magazynu?

Ekipa miała od teraz ułatwione zadanie - na swojej
drodze spotkali jedynie dwóch strażników - wzajemnie okłamujących się na temat doznań łóżkowych - którzy niespecjalnie zwrócili uwagę na kilka cieni przemykających chyłkiem w stronę głównej alejki. Idący najwyraźniej niezbyt wiedzieli, co chcą zrobić, po chwili jednak ich uwagę przykuły głosy z jednego z domów nieopodal. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - dlatego zaraz, jeden po drugim, zobaczyli jedynie ciemność.

Co się okazało: w owym budynku rozmawiało dwóch konspirantów-lojalistów. Dowodził nimi niejaki Dewet, o którym dowiedzieli się jeszcze w porcie. Po chwili niezbyt przyjemnego przesłuchania oraz sprawdzeniu intencji "gości", konspiratorzy nakreślili im pokrótce sytuację: władza w Tetraporcie została sparaliżowana - część rządców została porwana, zastraszona, zamordowana, lub po prostu przekupiona. Za całym zajściem stał pirat Lawet - poszukiwany na wodach przybrzeżnych Elancji i Meryzrei, sprawiający niemałe kłopoty statkom z Tuzmer. Lawet, wraz ze swoją flotą, znalazł niszę do spokojnego przeładunku towarów - o zgrozo, w jednym z najsilniej bronionych miasteczek przybrzeżnych i na wodzie.
Oto mała ciekawostka na koniec: jeden z uczestników wyprawy powiedział mi, że ów Dewet to nikt inny, ale. Iavein de Wett. Przywódca grupy konspirujących lojalistów, bandzior z Margonem? Anward




Nowy żołnierz w szeregach N.O.C.


Dnia 28 sierpnia 2014 roku, na funkcjonariusza Nocturnus Oris Custodia został mianowany Chrysall Dragonius.
Skromna ceremonia odbyła się w kaplicy Torneg przy asyście żołnierza N.O.C. - Altaira La Ahada. Adept przybywszy na koniec uczniowskiej drogi, najpierw zapewnił o swym przygotowaniu. Zgodnie z niepisanym ceremoniałem, wyznał świadomość praw i obowiązków ciążących na każdym, kto chce przystąpić zaszczytu noszenia Czarnego Munduru. Złożywszy wymagane świadectwo, uczeń uklęknął przed generałem na oba kolana i złożył uroczystą przysięgę wobec kompana oraz swego oficera. Całość zakończył symboliczny gest uderzenia służbową bronią w bark,a także przywdzianie nowego odzienia - zbroi wraz z oporządzeniem.
Salve, szeregowy Chrysallu!


...zuchwałego porwania ciąg dalszy


Nie minęło wiele czasu, gdy jeden ze wspólników Anwarda - Araksor - podjął się ukarania zdrady jego pracodawcy. Oficer gwardii otrzymał do domu osobliwą przesyłkę, którą był zamknięty prezent... Skrywający odciętą głowę Righana. Pomimo ran, generał wkrótce aresztował mordercę i z pomocą Desstirii i Desevena, ukarał go stosownie do jego czynów. Para ta została jednak znaleziona kolejnego dnia w piwnicy karczmy - ranni, skrajnie wyczerpani, z założonymi na głowy maskami Anwarda.

Publicystyka

Echo, które przez Torneg się niosło...

Kimże by był Czarny Szermierz bez swej młodzieńczej ciekawości, niosącej coś więcej, aniżeli bójki z ederskimi oprychami. Tym razem jednak przerósł sam siebie; ot... od wędrownego kupca, który swój kram zachwalał na całe Margonem - zakupił prastare zwoje kurzem przesiąknięte. Aby odkryć ich tajemnice, spędził nad księgami godzin wiele, a i jeszcze więcej kawy pochłonął. Na nic jednak starania młodzieńca. Wtem pomysł nowy się zrodził, coby ile tylko sił w nogach, pognać do maga z Ithan - Jarena! A magia, którą się prawił była prastara i te również czasy pamięta. Ów mag wytłumaczył Morgothowi działania i wtem zwoje przestały być tajemnicą.  Kilka słów, brzmiących dźwięcznie niczym melodia bogini Akhmater: Isil thil, á hyame rámen - znacząc w języku elfów tyle co: Księżyca blasku, módl się za nami...

Kąciki ust Morgotha uniosły się w geście najśmielszego uśmiechu. Wiedział już, że zwoje pomogą mu przedostać się w mgnieniu oka do Lasu Tropicieli, a była to bestialska puszcza, będąca domem dla wszelkiego plugastwa, jakie tylko zdołała obrodzić ziemia. Drzewce, olbrzymie skorpiony i przerośnięte niedźwiedzie to tylko nieliczny półświatek tego zapomnianego przez Ermosa miejsca.

A szczęście chciało, bądź niefart zupełny, aby burmistrz z Torneg, wsi równie maleńkiej w odniesieniu do Margonem, jak i szypułka jabłka dojrzewającego w jednym z sadów, gdzie leniwie skąpane w promieniach słońca - czekało na zerwanie, oczekiwał łba kotołaka, stwora mitycznego, co choć ludzką mową się prawił - z człowiekiem nic wspólnego nie miał. Straszliwa bestia nie jedno istnienie w strasznych mękach samej śmierci oddawała...

[...] choć wielu odmawiało swej pomocy, a wśród nich dwóch krasnoludów, którzy jedynie drewnianymi kuflami trunkiem złocistym wypełnionymi, stykali się
drwiąc z młodziana, a także łowca równie sprawcy w złodziejstwie jak sam Mroczny Zgrzyt - znalazł Morgoth kompanów wiernych, a byli nimi:
Elleth Vintoo, tropicielka z Hironii, oraz pewien elf, zwany Melkorem Bauglirem. O drugim zaś wiele plotek krążyło, których nie powstydziłby się sam Ginerion, mimo to Morgoth zawierzył mu i w imię nie tyle wspólnego zarobku, co rządności przygody - wyruszyli do Lasu Tropicieli.

A w ów stoczyli bitew o przeżycie wiele, dostrzegając między innymi olbrzymiego niedźwiedzia, który w legendach zwany był Beornem i właśnie być może z tejże rasy się wywodził. Choć uszatek padł pod sędziwym ciosem klingi Morgotha, zapomnieć też nie możemy o sprycie Melkora, kiedy to za pomocą rybackich sieci, poskromił Archnida, jednego ze skorpionów, którego szczypce były równie twarde co mury Ithan a już na pewno w zapomnienie odejść nie damy czynom tropicielki, która za pomocą swego łuku i strzał jak brzytwa ostrych - nawilżyła suchą ziemię krwią wilczą.

I nadeszło spotkanie z nadzieją oczekiwane; Zaszedł ich w swej kryjówce, kotołak! - Twór, postrach i nieprzyjaciel wszystkiego, co resztkę przyzwoitości zachowało. Choć chwile wydawały się przesądzone, udało się protagonistom tej opowieści plugawca pokonać. Pierwszą strzałę posłała Elleth, trafiając kotołaka w udo i w tej samej chwili elf oddał swój strzał, przebijając tors tropiciela. Zachwiał się on i wydając głośny ryk - wpadł wprost w sidła zastawione wcześniej przez Czarnego Szermierza. Rozpaczliwy krzyk przeszył las. Tak zginął, tak zapamiętany: bo choć tak długo terroryzował, teraz został pokonany.

[...] "uśmiechnąłem się i wyjrzałem zza palisady podwórza. Wiedziałem, że poskromicie twór koszmarów..." Tak Nutris przywitał troje bohaterów. Morgoth

Różności


I tylko NOC, NOC, NOC,
płoną światła lamp!


Biblioteka N.O.C. oferuje księgozbiór, w którym znaleźć można pozycje poruszające wiele aspektów - historyczny: "Wstęp do historii organizacji", czy też badawczy: "Medicamenti Sanguinem". Junakom oraz osobom skorym do poszerzania horyzontów polecamy podręcznik: "Droga Dwóch Ostrzy".

W ostatnim czasie do społeczności Ithan dołączyli


Louise Nox (18 lat) - niska, szczupła niewiasta o długich, lekko kręconych włosach barwy brązowej. Pochodzi z rodu kupieckiego działającego na terenie Tuzmer, z racji czego na co dzień nosi wytworne odzienie. Nie przepada za samodzielnym posługiwaniem się bronią.