№9


04-12-2013 | Pod redakcją: Materiosa Dragoniusa


Informacje bieżące

Mąż lubiący wojaków grasuje w Ithan?

W nocy - z drugiego na trzeciego grudnia - straż w Ithan nakryła tajemniczego junaka w niedwuznacznej pozycji z przywódcą Minas Morgul - "kapitanem" Chateletem. Gwałtowna reakcja delikwentów na widok gwardii niejako dowiodła ich zakłopotania, ponadto wartkie oddalenie od siebie nawzajem, utwierdziło funkcjonar- iuszy w przekonaniu dotyczącym łamania prawa. Nieoficjalne źródła podają, że wymieniony wcześniej junak nakłaniał także innych do rozmaitych czynów - należy jednak pamiętać: za wolną miłość w miejscach publicznych grozi mandat lub też inne skankcje karne, w szczególności za rcydywę. Kapitan Straży Miejskiej miasta Ithan

Miecznicy pod lupą

Wiadomym jest, iż Ithan - pomimo niemałej straży - do najbezpieczniejszych miejsc nie należy, a dowód ku tej stanowi ostatni atak Urukisha na młodego druida, któremu wybito kilka zębów. Rzuciło to cień wątpliwości na organizację "Bractwo Miecza", główniez racji faktu przynależności wspomnianego wojaka do tego ugrupowania. Co więcej, wstępne dochodzenie wykazało znaczne braki w publicznej informacji o założeniach czy metodach działania omawianej szkoły walki (bronią białą), niejako otwierające drogę do tworzenia oddziałów potencjalnie zagrażających prawu.

Natychmiastową interwencją, N.O.C. wystosowała oficjalne zawiadomienie o konieczności przedstawienia brakującej dokumentacji. Po otrzymaniu odpowiedzi od prześwietlanej strony, oddziały podejmą decyzję co do dalszego postępowania - jego zakończenia lub przeciwnie, serii aresztowań czy szczegółowych przesłuchań, mających na celu wyłapać ewentualne zagrożenia. gen. Materios Dragonius

Publicystyka

Jak nie skończyć w studni

Mieszkając w Ithan należy pogodzić się z jego nieco odrębnymi od innych miast zasadami - wszak oficjalnie panuje tu ład i porządek, jest włączone pod luźną (ale zawsze) administrację na północy krainy, jednakże życie społeczne toczy się niczym w Eder. Krótko mówiąc - trzymaj łapy przy sobie, pilnuj swojego nosa, a jak chcesz komuś przywalić to upewnij się, że dasz radę. I nie ma w pobliżu strażnika. Nie istnieje bowiem jeden sposób na przetrwanie w tym mieście, zwanym przeze mnie "śmietniskiem północy" - można się kryć, trzymać w grupie z innymi, paktować ze strażnikami miejskimi, zamknąć w wynajmowanym pokoju bądź być pewnym siebie siłaczem, który jednym ciosem topora zdmuchnie sprzed siebie trzech naraz.

Nieraz ktoś mi się chwali: "Ja znam tego", "Ja znam tamtego", "A ja znam tego i tamtego!", "Z kolei moja banda zna tych i tych!". A figę - znajomości mają naprawdę małe znaczenie. Na prawdę, to jest miasto gdzie ludzi leją się w karczmie bez względu na kontakty tego i tego (wyjąwszy pojedyncze przypadki). Nie mam ich tu zamiaru opisywać w imię wszechobecnej teorii spiskowej Nerthusa, którą uknuli wszyscy, a w tym ja. Postawmy sprawę jasno - dopóki nie wydarzy się coś naprawdę mocnego bądź nikt bardzo, bardzo ważny nie zostanie poszkodowany - i to w stopniu zadowalającym władze bądź jego znajomków - to żadne kroki nie zostaną przedsięwzięte.

Dowartościujmy członków grupy A: Wódz, ważny członek i zwykły członek. Gdy grupa B w takiej samej formie pobije porządnie zwykłego członka grupy A, nic się nie dzieje. Gdy grupa B skopie ważnego członka grupy A, to parę osób popsioczy, pogada, knuje i na tym się skończy. Natomiast gdy skopią Wodza, to zacznie się
jatka bez patrzenia na straż - byle do zemsty. Do takich aktów dochodziło, dochodzi, i dochodzić będzie. Oczywiście, nie jest to reguła, są przypadki innych działań, jednak ogólny zarys wygląda właśnie tak - i najczęściej te "pozostałe" ataki mają miejsce po ataku na członka najważniejszego, czyli wodza.

Ithańsk, mimo wzmocnionych straży nie jest bezpieczny. Ktoś powie - "żadne miasto nie jest bezpieczne". No oczywiście, jednak tak naprawdę bezpiecznie można się czuć jedynie w barakach miejskich oraz w ratuszu - gdzie jest jasno, wszędzie stoi straż i nic nikomu (w teorii) nie grozi. Na zewnątrz dobrze jest mieć broń - nieuzbrojony albo musi mieć pokaźny mieszek (co jednak nie zawsze skutkuje, jak należy, gdyż po łapówce często następuje grabież), albo zwinne nogi. Prawo nie zakazuje tutaj noszenia broni, ba - nawet nagiej. Jedynie po zmroku należy schować broń, jednak można nosić przy sobie, co w porównaniu do innych miast na północy jest wielkim udogodnieniem.

Straży miejskiej raczej nie będzie przybywać wiele - raczej tyle, by względnie utrzymać miasto w spokoju i inne ośrodki się nie czepiały. Wszakże wielokrotnie dosyłano (głównie z Nithal) nowych strażników - nie można wysyłać swoich ludzi w nieskończoność, przecież z nieba nie spadają, a nocarzy aktywnych jest trzech, do tego ich akademia oraz Elendar. Póki co mamy względny spokój, i niechaj się ta sytuacja nie pogarsza, lecz w razie nieoczekiwanych wypadków bądź wyrośnięcia jednego lub - co gorsza - więcej band złodziei sielanka może się skończyć. A wtedy może i przesiadywanie pod ratuszem tuż obok dwóch tarczowników ze straży miejskiej nie zagwarantuje bezpieczeństwa... Anward Dragonius

Różności


Pamiętaj chemiku młody, zawsze lej kwas do wody


Pododdział Elendar gorąco zaprasza osoby kreatywne, chętne do współpracy i pragnące rozwijać się w różnych dziedzinach nauki. Zapewniamy doskonałą atmosferę, wsparcie oraz lekcje dokształcające z zakresu technik chemii, alchemii, biologii czy podstaw kowalstwa. U nas zdobędziesz doświadczenie oraz zawód, służąc przy tym dla dobra krainy.

Nocne drobiazgi...


Przypominamy, że w naszej pracowni znajdziecie alchemików, którzy przybliżą nieco sprawę swojego pododdziału. Dodatkowo z dumą prezentujemy wam dwie księgi, jedną - nieco już znaną - Medicamenti Sanguinem, a także dzieło Rotha Lindesa: Droga Dwóch Ostrzy. Gorąco zachęcamy was zarówno do lektury, oraz przesyłania własnych materiałów, na temat których można uzyskać szczegółowe informacje u generała NOC.

Dywagacje pod misiowym okiem

DziDziWo1

Nie chcę się bawić w symbole, porównania, tajemne środki przekazu, zbędne ozdobniki oraz gadanie między wierszami. Będzie prosto z mostu i na temat... A o czym? Panowie i panie: BU oraz ich paniczne, histeryczne wręcz krycie w klimacie faktu istnienia owej organizacji.2

Najpierw zweryfikujmy temat na forum świata Nerthus: widać na początku słowa informujące o działaniu "sprawnie, po cichu" oraz "największej" (w domyśle - najtajniejszej, najpotężniejszej, a także najwspanialszej) organizacji zrzeszającej złych. No dobrze, ale to jest obecnie jedyna taka, a odnosząc się do historii - jedna z pomniejszych.

Założycielem był Ryker, temat przejął Umbrae, jednak po pewnym czasie drugim dowódcą został Saithan. Często słyszę od członków tejże organizacji: "BU tworzy 90% klimatu!". No dobrze, ale stojąc w Ithan tego się nie czuje, stojąc w Torneg czy na trakcie także nie. Większość akcji - jeżeli nie wszystkie - jest super tajna, bez świadków, a parę ruchów w klim to nic. Problemem jest tajność, konkretyzując: poufność na siłę. O ile lubię wielu członków BU, o tyle jak rzadko dostąpię zaszczytu pisania z Umbem, a i wtedy - poza grą - odnoszę wrażenie, że utajnia on działania upadłych z całych swoich sił.

Sytuacja jest paradoksalna - patrząc na napady opisane w ich temacie można odnieść wrażenie, że całą północ Margonem obstawiła straż, a Eder - miasto, gdzie najprawdopodobniej kryją się lub spotykają złoczyńcy - obwarowane zostało dodatkową ilością zbrojnych. Mimo to nie widać ich działań! Ludzie beztrosko żyją, a Torneg - po ataku grupy nieumarłych oraz splądrowaniu tejże rolniczej wsi - żyje własnym życiem. Wychodzi na to, iż mieszkańcy albo nie słyszeli grabieży całej wsi, albo mają na to totalnie wywalone!

Wróćmy do sekretności czarnych ludzików. Jak najbardziej podtrzymuję, że tajność istnieje już tylko na siłę. Najprostszym dowodem jest sprawa jeszcze z zeszłych lat - Wardeor wygadał Anwardowi swoją postacią, że bractwo upadłych znajdzie go i dokona zemsty za pobicie. Pochwaliłem się o tym komuś (bodajże Roderickowi), po czym albo to Umb napisał do mnie, albo ja do niego - pochwalić się. W każdym dopiero kilka godzin po zajściu,
Umbrae zaczął domagać się dowodów - zupełnie jakby celowo to zrobił wiedząc, iż nikt nie archiwizuje wszystkich logów czatu. Ale zaraz: udowadnia się winę, czy niewinność? Bo wychodzi na to, że Wardeor uciekł do Umbraego z informacją, że moja postać coś wie, a ten (Umbrae) do Chateleta z płaczem by orzekł, że nic mi nie wiadomo - tak też orzeczono, czemu dziwię się do dziś.

Do tego wszystkie te incydenty, beztroskie gadanie Dishtara oraz Shalley o Saithanie (wtedy już poszukiwanym), który wmieszany jest w napaść na nocarza razem z Anesisem, Rykerem i Desevenem. Ludzie, to jest powiązane, "to się dodaje", czyż nie? Ostatnio nawet zaliczyłam mute od Umba za herosowanie (3 dni po fakcie), czyli wejście do Eder.

No tak, wejście do Sodomy Margonem... Wynika z tego, że BU napada tak często bądź ma tak cudne dojścia, iż od - załóżmy, mimo że ta organizacja istnieje nieco ponad dwa lata - pół roku zatrudnia (według różnych źródeł) 14-40 najemników, przy czym wszyscy są z Eder. Po prostu zagarnęli sobie miasto, a wszyscy bandyci są z nimi jednomyślni - będą za nich ginąć, natomiast kasy mają jak w młynie: cały czas. Mamy więc (w najgorszym wypadku) 14 worów w mieście, 24/7 gotowi do walki. To już stanowi powtórkę z bojówek NPC KOW-u3 o podobnych cechach - no chyba nikt mi nie wmówi, że na wzgórzu leży snajper, a najemnicy patrzą się na każdego, zaglądając mu pod kaptur (tu Was mam, wory, też wtedy byłem... Worem). Na nic pytania: "Chcesz o tym pogadać na Skype? Wyjaśnię, jak wyglądała cała akcja, a jak nie możesz mnie słuchać, to opiszę". Posmyrałem Umbraemu ego, to musi mi dać mute, bo Eder to święte miasto jest.

W tejże organizacji są naprawdę porządni ludzie, ale nie wiem, czemu przyzwalają Czarnemu nad Czarnymi niszczyć jej wizerunek. Zamykając się w supertajności tylko odcinacie siebie do graczy, pozwalając Umbowi leczyć kompleksy, tworząc utopię oraz (bardzo skutecznie, ale cel chyba źle obrany) gnębiąc tych, którzy wchodzą w interakcję choćby pośrednio. No a potem mute albo wprowadzanie uczuć z gry do reala.

Na koniec lista prawdziwie mało podejrzanych oraz prawdziwie tajnych członków BU: Demetris, Goik. Anward Dragonius

1. ZabiJAjWajWaj łowco! - nawiązanie do Hunter'a dla nieobeznanych.

2. N.O.C. oficjalnie wie o istnieniu czegoś, co nosi tajemniczy skrót "BU", jest zorganizowaną grupą przetępczą, prawdopowodbnie mającą powiązania z poszukiwanymi: Rykerem oraz Saithanem, a także Desevenem.

3. Rzekł pan od prywatnej armii graczy i NPC (przez którą stracił jednego ze wspólników), kryjącej się pod Gildią Cechów
(pleonazm) raz na ruski rok przejawiającej aktywność w formie fikcyjnego towaru, na co dzień zajmującej się wspomnianą bojówką. Wszyscyście po jednych piedziądzach. A marne to miedziaki waluty "hipokryzja".

Chcesz zamieścić swój artykuł na temat jakiejś osoby czy organizacji? Skontaktuj się w grze z Materiosem Dragoniusem po więcej szczegółów! Ale pamiętaj: panuje tu ważna zasada - żółty tekst to nie dialog, nie można bezpośrednio na niego odpowiadać, podsumowuje tylko wasze teksty. Zaryzykujesz?