№8


30-10-2013 | Pod redakcją: Materiosa Dragoniusa


Informacje bieżące

Wali się, pali się!

W nocy dnia 25 października bieżącego roku doszło do wybuchu w siedzibie Gildii Cechów w Karka-Han. Sprawcy, jak wykryto, użyli również gazów usypiających, by ułatwić przemieszczanie się po budynku. Eksplozja zniszczyła całe piętro, zawaliła się również jego podłoga, przez co przez najbliższy czas budynek jest nie do użytku(prace nad odbudową zaczną się od początku tygodnia). Zginął również jeden strażnik miejski. Zdołano jednak ustalić wygląd dwóch sprawców - jednym z nich był wyjątkowo wysoki, odziany w zbroję człowiek(lub elf- na głowie miał hełm) oraz odziany w ciemny płaszcz drow. Pozostali członkowie szajki nie zostali dostrzeżeni- straż zajęła się już poszukiwaniami. W przypadku wszelkich nowych informacji, wysłana zostanie kolejna nota. Urzędnik Varion, Karka-Han

Publicystyka

Po uszy w Ithan

Jak okiem sięgnąć pustki. Ulic nawet nie ma kto zamiatać, żona Roana przestała wymachiwać wałkiem na hałasujących przechodniów, dziesiątki kupców, nie słychać codziennego gwaru, nie widać ani jednej porządnej bójki. O niegdyś typowym biadoleniu bab wiejskich na temat spitych zakapiorów można pomarzyć. Ot, Ithan nam się wypróżniło niczym flaszyna "doświadczonego" czerwono-nosego bywalca szynku - którego swoją drogą również zabrakło.

A powodów można szukać tylko w sobie. Nie tylko Ithan, lecz cała północ stała się odosobnioną kliką dla wąskiej grupy "wybrańców", którzy umieją się odnaleźć w obecnej sytuacji - bez domów opieki, bez pomocy czy choćby pospolitego gwaru, którego pełno jest za granicami, a u nas tak brakuje. A to są następstwa społeczeństwa-konserwatywy. Tak, nasza, północna klika jest konserwą, i to w dodatku mocno nieświeżą - przynajmniej od czasów, gdy udało się jakoś zapanować nad chaosem związanym z odwoływaniem radnej Lechi Chucherko za obleśne zachowanie się (i w efekcie zbiorową czystką).
Na czym ta opisywana przeze mnie nieświeża kapturowa konserwa miałaby być zrobiona? Cóż, odpowiedź jest wręcz trywialnie prosta, wprost rzuca się w oczy, kłuje, razi i jeszcze dziurawi ów delikates powodując, że
wszelki płyn który może utrzymać go jakkolwiek w świeżości wycieka niczym wartki strumień płynący z gór Andarum. Otóż chodzi o nastawienie.
Nie wiem, ile osób pamięta czasy, gdy złodzieje byli złodziejami, faceci facetami, a chmara elfów kręciła się po okolicy. Nocarze tłukli bandziorów, bandziory tłukły Nocarzy... A teraz smutno nawet karę porządną zadać, bo straż miejska się zanudzi na śmierć, jeśli zamkną dwóch lub więcej bandytów. Ale wiem jedno - z jakiegoś powodu wszystkim się zmieniło nastawienie. Będąc przez rok poza granicami kraju miałem dużo czasu do refleksji - sporo czasu także spędzałem z Iaveinem de Wettem, doszliśmy do wielu ciekawych wniosków (o tym kiedy indziej). Jak wróciłem, to z niesamowitym natężeniem przywitała mnie fala lizania, obsmarowywania, ślinienia się, czepiania, spisywania, wyczekiwania, uśmieszków i niewiadomych wiadomych wszystkim - oczywiście, wszystko po kątach.
Tak. Po kątach - niewielu tu zostało, co by mogli otwarcie podejść do sprawy i jak mężczyzna czy chociaż dobrze wychowana białogłowa powiedzieć co im leży na wątrobie. Tylko te obgadywanki w ciemnych uliczkach, a potem fala pretensji...
I to jest właśnie powód. Otwartość. Kiedyś nawet zwykł zbir szedł do karczmy, to pogadał z nowo przybyłym - a teraz? Anvard Dragonius

Żywność dla niedźwiedzi pakowana w puszki?

Uwaga: treść poza klimatem

Ostatnio coraz więcej osób decyduje się, by ich postacie były oporządzone w pełną zbroję płytową - mają one wizję dzielnego wojaka, tnącego swym długim mieczem niewiernych i prącego naprzód niczym czołgi na współczesnym polu bitwy.
Niestety, rzeczywistość jest inna. Boleśnie wręcz odmienna.
Zacznijmy od aspektu historycznego oraz odniesienia go do Margonem - kiedyś, próbując wprowadzić do gry prosty karabin otrzymałem informację, że rozwój technologiczny nie pozwala na nic poza goblińskimi pukawkami - czyli leży i kwiczy w swej względnej prymitywności. Za czasów Mieszka I, Polski bronili wojowie z prostymi, drewnianymi tarczami oraz lekkim oporządzeniem skórzano-metalowym. Wojska walczyły szybko i sprawnie, piechurzy byli naprawdę mobilni, a co więcej: mogli maszerować na długich dystansach. Około wieku XIV szeroko poczęto korzystać z pancerza okrywającego przód ciała (niehonorowa walka była poprzez cios w tył, stąd naplecznik to dość obce słowo), choć jego pełny rozwój przypada na mniej więcej wieki XV-XVI. Rzecz w tym, że rycerz mający na sobie te blachy warte średnio pół wioski był skrajnie beznadziejny pod kątem szybkości. Co więcej - nie mógł zwykle sam się ubrać w taką puszkę, potrzebując jednego-dwóch pomocników, czyniących to od dołu do góry - w przeciwnym razie wojak ryzykował przewróceniem się.
To nadal nie jest wszystko.
Wspomniane zbroje mają luki między poszczególnymi jej fragmentami, przydałaby się więc ochrona przed ostrzami tnącymi te miejsca - kolczuga. Tej jednak nikt o zdrowych zmysłach nie założy na ciało - niesamowicie uwiera (zwłaszcza na barki), a w lato dosłownie parzy, co powoduje konieczność założenia pikowanego kaftana. Co z tego otrzymujemy? Od 30 do 60kg metalu, w tym na rękach, co praktycznie uniemożliwia sprawną walkę bronią jednoręczną (po prostu byłaby za wolna), dlatego też tak lubiano w tym okresie miecze oburęczne (warto wspomnieć, że często były tępe, bo jak taki już trafił w kogoś to miał wystarczającą energię, by zranić go bez
względu na kwestię cięcia). Ustaliliśmy zatem, że osoba zapuszkowana śmierdzi, ledwo chodzi i zanim drugi raz się zamachnie, zostanie obskoczona przez - na przykład - Nocarza ze dwa razy. Ale to nie koniec problemów...
Człowiek, który przewrócił się w zbroi płytowej praktycznie nie mógł już samodzielnie wstać, głównie przez to, że zajęłoby to wystarczająco wiele czasu, aby jego oprawca przed zadaniem śmiertelnego ciosu zdążył wypić herbatę... Albo rozpędzić Forda Ka do 100km/h.

Zaraz pewnie ktoś krzyknie: "miałem na sobie takie coś, wcale nie było ciężkie". Cóż, opancerzenia pokazowe zwykle są robione z lekkiej, cienkiej blachy. Ale ideę płytówki stanowiła ochrona przed strzałami oraz bełtami, a to wiąże się z absurdalną wręcz ilością metalu wrzuconą na barki. Dodatkowo nieraz widywano rycerzy walonych po głowie przez kowali - wystarczy wymierzyć w dolny rant hełmu, by wgiąć go pod szczękę i uniemożliwić jego zdjęcie.
No albo można prostym czarem lekko podgrzać stal - całkiem zabawna rozrywka dla sadystycznych magów...

Czemu więc tak wielu graczy skłania się obecnie ku zbyt ciężkim pancerzom? Powody pewnie są trzy: lekkomyślność, WOT, lub przeczytanie Kordiana. Lub innego, romantycznego gniotu. Doprawdy, nie mogę tego pojąć, zwłaszcza, iż płytówka przed cięższą kuszą i tak nie uchroni, co też doprowadziło do szybkiego upadku tego rodzaju oporządzenia - nie ma więc sensu powielać błędów historii. Zarysowano to dobitnie, gdy europejscy rycerze musieli walczyć z lekko uzbrojonymi wojakami na innych terenach. Ci po prostu unikali ich ciosów, atakując spokojnie tyły lub czułe punkty zbroi, a biedna puszka nie mogła nawet gwałtownie się odwrócić, by zachować równowagę.

Przemyślcie to, a ja idę pić kawę i życzę wam miłego dnia, czy tam wieczoru - zależy kiedy czytacie ów tekst. gen. don Materios Dragonius - maruda z ego większym, niż Chateletowe

Różności


Pamiętaj chemiku młody, zawsze lej kwas do wody


Pododdział Elendar gorąco zaprasza osoby kreatywne, chętne do współpracy i pragnące rozwijać się w różnych dziedzinach nauki. Zapewniamy doskonałą atmosferę, wsparcie oraz lekcje dokształcające z zakresu technik chemii, alchemii, biologii czy podstaw kowalstwa. U nas zdobędziesz doświadczenie oraz zawód, służąc przy tym dla dobra krainy.

Nocne
drobiazgi...


Uprzejmie przypominamy, iż przedmioty wygrane w konkursie "porosto z Vinci" zostały już wprowadzone do gry, a poczytać o nich można kolejno tutaj - dla pracy Chateleta oraz tu - o tworze Demetrisa.
Ponad to dla niektórych kontrowersyjny opis wampirów ujrzycie w księdze Medicamenti Sanguinem.